Pierwsze „WOW” mojego malucha – czyli jak zaczęła się nasza przygoda z Woom WOW
Opowieść rodzica o pierwszym samobalansującym jeździku dla najmłodszych
„Nie sądziłam, że to się stanie tak szybko.
Ledwo nauczył się stabilnie siedzieć… a już chciał jechać!”
Zaczęło się od zwykłego popołudnia. Na podłodze kocyk, klocki, książeczki. I on – z tym swoim błyskiem w oku, jakby mówił: „Mamo, daj mi coś nowego!”
Wtedy wyciągnęłam z pudełka Woom WOW – mały, błyszczący jeździk, który od razu wyglądał inaczej niż wszystkie zabawki w domu. Nie plastikowy, nie hałaśliwy, tylko taki… prawdziwy. Lekki, elegancki, z miękkim siedziskiem i malutkimi kółkami, które aż proszą, żeby ruszyć w drogę.
Pierwszy raz na kółkach
Nie miałam pojęcia, jak dziewięciomiesięczne dziecko może „jeździć”. Ale Woom WOW nie wymagał niczego – tylko ciekawości. Najpierw ostrożne chwycenie za kierownicę, chwiejny ruch w przód… a potem śmiech. Taki prawdziwy, z brzucha.
To było nasze pierwsze „WOW”. On się bujał, a ja płakałam – ze wzruszenia.
Z każdym dniem było coraz pewniej. WOW delikatnie reagował na jego ruchy, lekko się balansował, jakby mówił: „Spokojnie, ja też się uczę razem z tobą.”
Więcej niż zabawka
Po tygodniu WOW stał się częścią dnia. Stał przy stoliku, czekał w przedpokoju, czasem nawet „parkował” obok wózka. Kiedy wychodziliśmy na spacer, nie chciał już być tylko pasażerem. Chciał jechać obok nas – na swoich małych kółkach.
To niesamowite, jak szybko dziecko łapie równowagę, kiedy ma do tego narzędzie stworzone z myślą o nim. Bez hałasu, bez plastiku, bez migających światełek. Tylko on, ja i jego pierwszy prawdziwy pojazd.
Drobny, ale ważny wybór
Woom WOW powstał w Europie. Z lekkiego aluminium, z dbałością o każdy detal. Kiedy go dotknęłam, wiedziałam, że to produkt stworzony z myślą o dziecku, nie tylko „dla dziecka”.
To mały, ekoświadomy krok – zamiast jednorazowego gadżetu, coś, co zostanie na dłużej. I coś, co może przechodzić z rodzeństwa na rodzeństwo – bez śladów zużycia i skrzypienia plastiku.
Dziś już nie „jeździ” – on po prostu jedzie
Mija kilka tygodni. Ja już przestałam się bać, że się przewróci. On już nie potrzebuje mojej ręki – wystarczy mu jego WOW. A kiedy go zatrzymuję, patrzy z miną jak dorosły: „Mamo, jeszcze kawałek!”
I wiesz co? To naprawdę nie jest tylko jeździk. To pierwszy pojazd z duszą – taki, który rośnie razem z dzieckiem, ucząc go odwagi i balansu w świecie, który dopiero poznaje.
Zobacz Woom WOW w 4activ.pl
Planujesz następny krok? Sprawdź także Woom 1 – rowerek biegowy.